Autor Wiadomość
Konisia33
PostWysłany: Wto 20:46, 21 Sie 2007    Temat postu:

Mam pytanie... Czy bylaby mozliwość kupienia Quamiriona Smile Bo szukam do kupienia jakiegos ogiera z licencja.... Odp...
Konisia33
PostWysłany: Czw 9:29, 16 Sie 2007    Temat postu:

Hej ! Kiedy bedą te konie wyścigowe do kupienia .... na końskim targu. Bo masz napisane "Konie wyścigowe - jeszcze nie kupować) ...
iza90
PostWysłany: Śro 10:40, 18 Lip 2007    Temat postu:

* og. Robin K, TRENING NR 2
- rodzaj: dresaż
- klasa: L
- miejsce: duża kryta ujeżdżalnia (na chwilę duża odkryta ujeżdżalnia)
- dodatkowo: siodło dresażowe Prestige, czaprak klasyczny pełny, ogłowie klasyczne, program ujeżdżenia L-3
- opis: Dzisiaj postanowiłam przećwiczyć z Robinem program kl. L. Wyczyściłam go więc dokładnie w boksie, osiodłałam i okiełznałam, po czym zaprowadziłam na krytą ujeżdżalnię, gdyż poza nią było gorąco jak na patelni. Na początek przelonżowałam ogierka na wypinaczach (na najluźniejszej regulacji). Chodził bardzo ładnie, w rozluźnieniu. Trzy kółka w lewo i trzy w prawo. Wypięłam wypinacze i dosiadłam Robina. Na rozgrzewkę zrobiliśmy w stępie 4 duże koła (po całej ujeżdżalni) w lewo i tyle samo w prawo, 4 ósemki, 4 koła małe (połowa ujeżdżalni) i 2 serpentyny. Pochwaliłam ogierka i ćwiczenia ze stępa powtórzyliśmy w kłusie (również na długiej wodzy). Po ostatniej serpentynie na krótkiej ścianie (w miejscu litery C) zagalopowaliśmy. Robin zaczął ze złej nogi, więc zeszliśmy do kłusa i znów zagalopowanie. Tym razem bardzo ładnie - z prawej nogi. W galopie zrobiliśmy 6 dużych kół w prawo i tyle samo w lewo. Pochwaliłam ogierka i zeszliśmy do stępa. Na krótkiej ścianie nabieranie wodzy (z głową do pionu), a na długiej oddawanie i przyspieszenie wykroku. Po 4 dużych kołach w lewo zmieniliśmy stronę na długiej wodzy i powtórzyliśmy ćwiczenie (4 duże koła koła). Potem ósemki (na środku krótka wodza). Robin świetnie się zbierał, ale miał problemy z wydłużeniem wykroku w stępie, chętnie przechodził do kłusa. Po czterech ósemkach zrobiliśmy 4 małe konia w lewo na krótkiem wodzy i tyle samo w prawo na krótkiej wodzy (ze zmianą stron na długiej). Robin wypadał z okręgu na zewnątrz i przez cały czas musiałam działać zewnętrzną łydką, żeby go wygiąć w łuk. Po kołach serpentyny - jedna na długiej wodzy i druga na zebranej. Pochwaliłam ogiera i powtórzyliśmy ćwiczenia w kłusie. Na koniec rozgrzewki jeszcze przejścia - stęp-stój, stęp-kłus, kłus-galop i odwrotnie, a także kłus-stój i stój-kłus. Pochwaliłam ogiera i na chwilę wyszliśmy na zewnątrz, na dużą odkrytą ujeżdżalnię. Na początek stępem jedno koło w lewo i jedno w prawo na zewnątrz czworoboku, po czym to samo w kłusie i w galopie. Poklepałam Robina i zaczęliśmy przejazd od kłusa roboczego. Starałam się, żeby ogier zachowywał głowę bardziej przed pionem. Po wjeździe w A zatrzymaliśmy się w X. Ukłon dla niewidzialnego sędziego i ruszyliśmy znów kłusem roboczym. Zauważyłam, że Robin szedł delikatnym wężykiem, więc skontrowałam go łydkami. Trochę się zagapiłam i Robin wyskoczył ze szranek. Powtórzyliśmy wszystko od początku. Tym razem przytrzymałam go delikatnie przed szrankami i w C zakręciliśmy w lewo. Kilka kroków kłusa i w E znów zakręt w lewo. Powoli w X weszliśmy na koło 20m i gdy ponownie pojawiliśmy się w X, zmieniliśmy stronę na prawą. Po jakimś czasie prostej zakręciliśmy w F i między A a K zagalopowaliśmy. Robin zagalopował delikatnie za K, ale przynajmniej z dobrej nogi. W E weszliśmy na koło 20m. Starałam się kontrolować wielkość koła, jednak Robin nie jest z tych koni, które da się bez względu na wszystko kontrolować. Koło wyszło 18m, ale mniejsza o to. Przed S zeszliśmy do kłusa roboczego i tuż przed M zaczęliśmy przekątną w kłusie anglezowanym. Pilnowałam tego, żeby kłusować na dobrą nogę. W K skręciliśmy w lewo i kłus wysiadywany. Nie długo nacieszyłam się tym wysiadywaniem, bo już w A przeszliśmy do stępa pośredniego. Zebrałam Robina i aktywniej zadziałałam łydkami. Ogier chętnie wszedł na wędzidło. W F dałam kasztankowi swobodną wodzę i wykonaliśmy figurę zwaną wężykiem. Nie dojechaliśmy do X, ale wężyk wyglądał jak wężyk. W M znów zebrałam ogierka. Tym razem nie skontaktował się tak chętnie, jak przed chwilą, ale przy mocniejszym zadziałaniu dosiadem wszedł na wędzidło. W C znów dałam mu luźniejszą wodzę i zakłusowaliśmy (kłus roboczy). W E wykonaliśmy koło w lewo 20m z żuciem z ręki. Robin nie chciał obniżyć łba, ale pod koniec koła zniżył prawie do ziemi. Pochwaliłam go i nabrałam wodze. Na krótkiej ścianie między A a F zagalopowaliśmy. Robiłam wszystko, żeby zagalopował z właściwej nogi i udało się. W B wjechaliśmy na koło. Tuż przed R zeszliśmy do kłusa roboczego i w anglezowanym przekątną rozpoczętą w H zmieniliśmy stronę. W F wsiadłam w siodło i w A wjechaliśmy na środek. W X zatrzymanie i ukłon dla niewidzialnego sędziego. Pochwaliłam i poklepałam Robina obficie, po czym wyjechaliśmy w A na swobodnej wodzy. Ruszyliśmy na krytą ujeżdżalnię, bo słońce nie dawało nam żyć. Tam rozstępowałam Robina i zaprowadziłam do stajni. Rozsiodłałam, rozkiełznałam i dałam smakołyka. Dziś bardzo się starał i chociaż nie było idealnie, mam nadzieję, że na następnym treningu będzie lepiej.
- plany na następny trening: dresaż kl. L
- doświadczenie: dresaż 18%
iza90
PostWysłany: Sob 10:44, 30 Cze 2007    Temat postu:

* og. Caravel GH, TRENING NR 2
- rodzaj: skoki
- klasa: P
- miejsce: duża odkryta ujeżdżalnia
- dodatkowo: siodło skokowe Prestige, czaprak klasyczny pełny, ogłowie klasyczne, parkur treningowy | +
- opis: Chociaż zaplanowałam na dzisiaj trening dresażowy, postanowiłam poćwiczyć z Caravelem skoki. W boksie wyczyściłam go, osiodłałam i okiełznałam, po czym wyprowadziłam na dużą krytą ujeżdżalnię (padok). Tam przelonżowałam i dosiadłam. Zaczęliśmy tak, jak zawsze - od stępa na długiej wodzy. Po dwóch okrążeniach w lewo i dwóch w prawo dałam Caravelowi sygnał do kłusa. Ogier posłusznie wykonał polecenie. Kłusowaliśmy również 2 okrążenia w lewo i 2 w prawo, po czym na łuku zagalopowanie. Caravel dzisiaj się spieszył, ale trudno, na rozgrzewkę dałam mu się wyszaleć. Nie popędzałam go ani nie wstrzymywałam. Zrobiliśmy dwa kółka w lewo i dwa w prawo, po czym zeszliśmy do stępa i skróciłam wodze. Teraz stępowaliśmy na długiej wodzy. Jedno okrążenie w lewo i jedno w prawo, po czym zebrałam Caravela i poprosiłam o podstawienie zadu. Ogierek posłusznie delikatnie obniżył zad i zdecydowanie wyciągnął krok. Jego chód w tej chwili stał się elastyczniejszy, wyraźniejszy i wizualnie ładniejszy. W stępie robiliśmy najpierw duże ósemki, potem małe, duże serpentyny (3 łuki), duże koła (20m). Potem zatrzymanie na środku i znów w stępie, tym razem ciasne ósemki, ciasne wolty, duże serpentyny (5 łuków), małe koła (10m). Gdy Caravel był już powyginany w tym chodzie, dałam mu sygnał do kłusa. Zaczęliśmy od razu w zebraniu. Najpierw jedno kółko w lewo, potem jedno w prawo i figury: na początek duże ósemki, duże koła, duże serpentyny (3 łuki). Gdy każdy element powtarzaliśmy 2-3 razy na obie strony. Potem małe ósemki, małe koła i duże serpentyny (5 łuków). Na koniec jeszcze duże i ciasne wolty. W tym chodzie Caravel również się rozluźnił i uelastycznił, więc przeszliśmy do galopu. Temu ogierowi wystarczył jedynie delikatny sygnał, a on już szedł jak burza. Nie zgubił podstawienia zadu, cały czas szedł w zebraniu. Najpierw na wyładowanie skumulowanej energii dwa kółka w lewo i dwa w prawo, po czym zaczęliśmy ósemki. Na środku wymagałam od niego zmiany nogi. Na początku szło trochę opornie, ale z każdym powtórzeniem było coraz lepiej. Później duże koła. 3 na jedną stronę i zmiana stron przez ósemkę. 3 na drugą. Pochwaliłam ogierka i zaczęliśmy duże serpentyny. Caravel w serpentynach wypadał zadem z łuków. Powtórzyliśmy to 3 razy. Za każdym razem było coraz lepiej. Za czwartym było już całkiem dobrze. Pochwaliłam Caravela i po dobrej rozgrzewce ruszyliśmy na podbój cavaletti. Najpierw stęp. Trzy drągi i dwie cavaletki. Caravel szedł uważnie, dałam mu obniżyć głowę. Dzięki ćwiczeniom w rozgrzewce nie dotknął żadnego drąga, co mu się rzadko zdarza. Potem kłus. Chwilkę zajęło przestawianie odległości. Jako kolejną przeszkodę dołożyliśmy małą kopertkę (60cm). Caravel przed kopertką chciał zagalopować, ale go delikatnie wstrzymałam. Po skoku również nie pozwoliłam mu zagalopować. Powtórzyliśmy szereg jeszcze raz. Tym razem dzielnie utrzymał się w kłusie, za co go obficie pochwaliłam. Trochę zajęło przestawianie drągów na galop. Wreszcie zagalopowaliśmy. Caravel pokonał cały szereg w jednym tempie. Na cavaletti nie skakał, co uważam za ewenement. Kopertkę pokonał ładnie, ale nie wysilił się zbytnio. Wreszcie przeszliśmy do ostatniej części treningu - przejechaniu parkuru treningowego. Zaczęliśmy od przeszkody nr 1. W związku z tym, że był to parkur treningowy, przed przeszkodą na 1 foulee był drąg. Przeszkodą był okserek 80cm. Caravel skoczył bez zrzutki, ale był trochę zdezorientowany drągiem przed przeszkodą. Zakręciliśmy za beczką w kierunku nr 2. Dwójką była stacjonata 90cm. Ani przed nią, ani za nią nie było pomocy treningowych. Dodałam łydkę Caravelowi i skoczyliśmy. Bez zrzutki. Nr 3 to doublebarre również 90cm. Skróciłam trochę Caravela, po czym bez problemu pokonaliśmy przeszkodę. Cały czas galopowaliśmy w lewo. Za beczką zakręciłam do czwórki. Pomoc treningowa na czwórce to tzw. dziobek. Człon A, czyli stacjonata 100cm pokonaliśmy bez problemu. Szereg był na dwa foulee. Na 1 foulee mielibyśmy problem, ale na 2 Caravel sobie poradził. 4B była okserem 110cm. Przed nią zmieniliśmy nogę w galopie. Ogierek pokonał przeszkodę bez problemu. Nr 5 był całkiem niedaleko. Delikatnym łukiem dogalopowaliśmy do tej przeszkody. Był to murek 100cm. Caravel trochę zawahał się przed skokiem, co spowodowało zrzutkę. Skręciliśmy w prawo za beczką do szóstki. Starałam się maksymalnie wyciągnąć zakręt. Nr 6 to pijany okser 110cm. Ogier pierwszy raz w życiu widział tą przeszkodę, ale pokonał ją dzielnie, bez zawahania. Poklepałam go i dodałam łydkę. Zakręciliśmy w prawo i galopowaliśmy do nr 7 - koperty 110cm. Caravel wybił się lekko, mocno podciągnął nogi pod kłodę i pokonał przeszkodę bez zrzutki. Za nr 8 zmieniliśmy nogę i zakręciliśmy w lewo, zrobiliśmy dość ciasną woltę, ale najazd był prostopadły do przeszkody. Tą stacjonatę 100cm pokonaliśmy czysto. Radośnie dojechaliśmy do przedostatniej przeszkody, nr 9 - oksera 110cm, zakręciliśmy w prawo za beczkami i między nr 1 a nr 6 skoczyliśmy nr 10, czyli stacjonatę 90cm. Pochwaliłam Caravela mocno za przejazd i zeszliśmy do stępa. Od razu dałam mu swobodną wodzę. Stępowaliśmy dość długo, ogier musiał wyrównać oddech. Gdy już był całkowicie rozstępowany, zsiadłam z niego i zaprowadziłam do stajni. Tam rozsiodłałam, rozkiełznałam i dałam smakołyka.
- plany na następny trening: skoki kl. P
- doświadczenie: skoki 8%, dresaż 2%
Reinerka
PostWysłany: Sob 9:20, 30 Cze 2007    Temat postu:

To bardzo fajnie, bo szkoda, żeby tak ładny ogier przepadł.
iza90
PostWysłany: Sob 9:17, 30 Cze 2007    Temat postu:

Ja mam fotki Caravela w skokach i zaraz je dodam.
Reinerka
PostWysłany: Sob 8:56, 30 Cze 2007    Temat postu:

Przepraszam, że nie było tego zagadnienia napisanego w regulaminie a funkcjonowało. Otóż, koń nie może startować w danej konkurencji, jeżeli nie ma w niej zdjęć.
Chodzi tu o Caravela GH. Zauważyłam, iż nie ma on zdjęć w skokach, a w nich startuje, a nie powinien.


Przepraszam jeszcze raz, że nie zapisałam tego w regulaminie, a tego przestrzegałam. Dodatkowo, Caravel GH w wyniku wieku, nie mógł wziąść udziału w ZT, gdzie mógłby uzyskać możliwość startu w dresażu, szkoda, ale ten koń nie powinien startować w skokach.
Ale skoro jesteś 1 przypadkiem i przez moją pamięć tak wyszło, to pozwalam na to, aby Caravel GH brał udział w zawodach, jednak na MPMK musi zająć naprawdę dobre miejsce, aby komisja mogła go również wziąść na test sprawdzający, taki jak jest na ZT, aby ogier zdobył licencję na krycie klaczy. Szkoda tego ogiera i mam nadzieję, że chyba uda ci sie znaleść jego fotki w skokach.
Reinerka
PostWysłany: Pią 19:17, 29 Cze 2007    Temat postu:

Oto dokładne oceny klaczy Colandria:

Bonitacja:
78(14-5-14-10-10-10-15)
Indeks ogólny:
Ruch(pod siodłem lub bez) - 10 pkt.
Jezdność - 10 pkt.
Przydatność do skoków - 10 pkt
Przydatność do ujeżdżenia - 8 pkt.
iza90
PostWysłany: Pią 14:09, 29 Cze 2007    Temat postu:

* og. Robin K, TRENING NR 1
- rodzaj: dresaż
- klasa: L
- miejsce: duża odkryta ujeżdżalnia
- dodatkowo: siodło dresażowe Prestige, czaprak klasyczny pełny, ogłowie klasyczne
- opis: Dziś wzięłam nowego ogierka na trening dresażowy. Po sprowadzeniu z pastwiska osiodłałam, okiełznałam i zaprowadziłam na dużą krytą ujeżdżalnię (padok), po czym zaczęłam lonżować. Dzisiaj chodził bardzo ładnie, w obszernym kłusie o wysokiej akcji kończyn. Chociaż jego ruch nie mógł równać się z chodami Baletki, było na co popatrzeć. Rozprężonego i rozluźnionego już Robina dosiadłam, po czym zaczęliśmy stępować na swobodnej wodzy. Po jednym kółku w jedną i jednym w drugą stronę skróciłam wodze. Robin zareagował natychmiastowym poderwaniem łba w górę, ale poprosiłam go o ponowna jego opuszczenie. Stępowaliśmy na długiej wodzy. Również tyle samo czasu, co na swobodnej. Dałam mu impuls do kłusa. Energicznie odbił się od ziemi i bryknął. Wysiedziałam bryknięcie. Nie był jeszcze do końca rozprężony. Kłusowaliśmy na długiej wodzy, anglezowałam. Robin strzygł uszami, ciekawiło go wszystko, co działo się poza padokiem. Po dwóch kółkach w jedną i dwóch w drugą stronę dałam Robinowi łydkę, skróciłam wodze i na łuku zagalopowaliśmy. Szedł spokojnie. Ma ładny galop, z pociągnięciem do przodu. W mig pokonaliśmy obie długie ściany. Pochwaliłam ogiera i zmieniliśmy kierunek po zejściu do kłusa. Na łuku znów zagalopowanie. Intuicyjnie szedł na właściwą nogę. Pokonaliśmy w tą stronę również jedno okrążenie i zeszliśmy do stępa. Stępowaliśmy na krótkiej wodzy. Pomocami wskazywałam mu czterotakt, szedł w rytmie. Jeszcze nie wymagałam od niego podstawienia zadu, popracujemy nad tym na następnym treningu pod siodłem. W stępie najpierw przechodziliśmy przez drągi i cavaletti. Robin jest uważny, w skupieniu przechodził przez przeszkody, ale przy tych jaśniej pomalowanych miał problemy i 3 razy się potknął. Pochwaliłam go i przeszliśmy w ósemki. Najpierw na całej ujeżdżalni, potem na połowie. Szedł w miarę równo, ale w lewo w odgięciu. Starałam się jak najwięcej zadań dawać mu w lewo. Po ósemkach przeszliśmy do kół 20m i 10m. I ostatni element - serpentyny o 3 i 5 łukach. Po wykonaniu elementów pochwaliłam Robinka i przeszliśmy do kłusa. Ogier zaczął przeżuwać wędzidło i delikatnie się pienić. Był rozluźniony, szedł lekko. W kłusie również rozpoczęliśmy od drągów i cavaletti. W tym chodzie poszły mu o wiele łatwiej i potknął się już tylko raz, nie próbował skakać. Po drągach ósemki duże i małe, oraz koła 20m, po czym serpentyny i 3 łukach. Pochwaliłam go i zagalopowaliśmy. W tym chodzie już tylko drągi, nie próbowaliśmy cavaletti. Po drągach duże ósemki i koła 20m. Na koniec jedna serpentyna o 3 łukach. Pochwaliłam go, poklepałam i wjechaliśmy na linię środkową (na łuku przejście do kłusa). Gdy kłusowaliśmy w kierunku środka ujeżdżalni, wstrzymałam go do stępa i zatrzymaliśmy się idealnie na środku, w punkcie X. Pochwaliłam go. Stał równo, nogi pokrywały się. Rozstępowałam go na swobodnej wodzy, po czym zaprowadziłam do stajni, rozsiodłałam i rozkiełznałam. Pochwaliłam go smakołykiem i wypuściłam na osobny padok.
- plany na następny trening: halter i dresaż kl. L
- doświadczenie: dresaż 10%

* Schemat wypuszczania koni:
- Klacze chodzą razem
- Ogiery chodzą na zmianę na padoku po 1 dzień każdy
iza90
PostWysłany: Pią 10:10, 29 Cze 2007    Temat postu:

* kl. Baletka, TRENING NR 3
- rodzaj: teren
- klasa: L
- miejsce: duża odkryta ujeżdżalnia, łąka i las
- dodatkowo: siodło wszechstronne Prestige, czaprak klasyczny pełny, ogłowie klasyczne
- opis: Dziś postanowiłam wziąć Baletkę w teren. Poszłam do niej na pastwisko. Niezbyt chętnie szła na trening. Wreszcie doszłyśmy na padok (dużą odkrytą ujeżdżalnię). Tam osiodłałam ją, okiełznałam i zaczęłam lonżować. Miała, jak zawsze, bardzo obszerny, wysoki ruch. Gdy już była rozluźniona i rozprężona, dosiadłam jej. Najpierw stęp na swobodnej wodzy. Po jednym kółku w lewo i jednym w prawo skróciłam jej wodze, nie zmieniając pozycji głowy. Jechałyśmy na kontakcie. Jeszcze dwa kółka i zakłusowanie. Baletka bez zawahania przeszła do wyższego chodu. Poklepałam ją. Po jednym kółku w lewo i jednym w prawo weszłyśmy na ósemkę (po całym padoku). Pochwaliłam ją i po kilku ósemkach przeszłyśmy do ściany, skróciłam wodze i na łuku zagalopowanie. Klacz świetnie reagowała. Pochwaliłam ją. Po kółku galopu w prawo i drugim w lewo przeszłam do kłusa, po czym do stępa. Skróciłam jej wodze i poprosiłam o podstawienie zadu. Dałam impuls. Baletka posłusznie wydłużyła krok, oraz uaktywniła tylne kończyny. Pochwaliłam ją. W stępie najpierw wykonywałyśmy duże ósemki po całym padoku, potem małe po połowie ujeżdżalni i koła 20m. Po wykonaniu elementu na środku zatrzymałam Baletkę. Stanęła byle jak, nogi nie pokrywały się. Kilka kroków stępa i znów zatrzymanie. Tym razem było o wiele lepiej. Przeżuła wędzidło. Pochwaliłam ją, po czym w stępie jeszcze serpentynka i przejścia do kłusa. Ten chód w podstawieniu był naprawdę wspaniały. Miękki i elastyczny. W kłusie robiłyśmy najpierw duże ósemki, potem małe, koła 20m i serpentynę. Pochwaliłam ją i zagalopowałyśmy. W galopie duże ósemki szły jej dobrze. Nie próbowałam małych ósemek, zostawię to na następny trening. Wypadała trochę zadem z kół, ale gdy spróbowałyśmy jeszcze galopu po kołach po zrobieniu serpentyn, klacz szła posłusznie wyginając się w łuk. Pochwaliłam ją, po czym przeszłyśmy do stępa i wyjechałyśmy w teren. Najpierw po drodze stępem i kłusem ok. 1km. Nie dało się tam galopować, ponieważ ścieżka była "dziurawa". Gdy wjechałyśmy na szerszą i bardziej płaską drogę, zagalopowałyśmy. Klacz szła posłusznie, ale co chwila oglądała się na boki. Cały czas do niej mówiłam, uspokajałam. Pod lasem przeszłyśmy do kłusa i stępa. W lesie było ciemno, jednak bardzo krótko. Gdy wyjechałyśmy z lasu, szłyśmy stępem przez asfalt, po czym wjechałyśmy w drogę przez wioskę. Mogłyśmy galopować, ale dla Baletki był to nieznany teren, a blisko były mieszkania, kłusowałyśmy. Gdy wyjechałyśmy z wioski, zakręciłyśmy w drogę powrotną do domu i pogalopowaliśmy. Była to droga blisko drugiego lasu, lecz po drugiej stronie była łączka. Baletka raz odbiła na tą łączkę, ponieważ wystraszyła się ptaków. Uspokoiłam ją i pogalopowałyśmy dalej. Wreszcie skręciłyśmy w dróżkę prosto do stajni. Pokłusowałyśmy i rozstępowałam klacz. Na padoku zsiadłam, zaprowadziłam Baletkę do stajni, rozsiodłałam, rozkiełznałam i wypuściłam na pastwisko.
- plany na następny trening: dresaż kl. L
- doświadczenie: rajdy 8%, dresaż 2%
iza90
PostWysłany: Czw 22:11, 28 Cze 2007    Temat postu:

* og. Caravel GH, TRENING NR 1
- rodzaj: skoki
- klasa: P
- miejsce: duża odkryta ujeżdżalnia
- dodatkowo: siodło skokowe Prestige, czaprak klasyczny pełny, ogłowie klasyczne
- opis: Sprowadziłam Caravela z padoku, osiodłałam, okiełznałam i wzięłam na lonżę. Po 15min. lonżowania w stępie i kłusie w obie strony. Gdy był już rozluźniony, rozprężył się i chodził o wiele ładniej, niż na początku, podciągnęłam mu popręg. Pół okrążenia ujeżdżalni przeszłam z nim w ręku, żeby popręg się ułożył, po czym dopasowałam strzemiona i wsiadłam. Najpierw kilka kółek stępa w obu kierunkach. Caravel szedł w rozluźnieniu, pozwalałam mu iść na długiej wodzy (na kontakcie), ale nie pozwalałam się wlec. Po jakimś czasie tego aktywnego stępa skróciłam wodze i przeszłam do kłusa. Caravel chciał natychmiast przejść do galopu, ale wstrzymałam go trochę na wodzy, pozwalając wydłużyć kłus. Po kilku kółkach w obu kierunkach dałam ogierowi delikatny sygnał do galopu. Zareagował z entuzjazmem. Na dzień dobry z radości zabaranował. Byłam trochę zdezorientowana, ale w końcu to młody koń. Galopowaliśmy przez 2 okrążenia, po czym zmiana kierunku przez środek ujeżdżalni i 2 kółka w drugą stronę. Zeszliśmy do kłusa, po czym do stępa. Nagrodziłam ogiera kilkoma krokami na swobodnej wodzy, po czym skróciłam i na krótkim kontakcie (w zebraniu) dałam mu impuls. Posłusznie podstawił zad. Zaczęliśmy od kół 20m, ósemek na połowie ujeżdżalni i serpentyn, a skończyliśmy na kołach 10m i cavaletti. Pochwaliłam Caravela, po czym zachęciłam do kłusa. W kłusie powtórzyliśmy ćwiczenia ze stępa. Pochwaliłam ogierka i zagalopowaliśmy. W galopie wolałam nie jeździć ciasnych kół (10m) i serpentyn. Po cavaletti skoczyliśmy małą kopertkę (60cm) i weszliśmy w ósemkę po całej ujeżdżalni. Na środku w miejscu zmiany nogi stała stacjonata 80cm. Caravel pokonał bez problemu, ale trochę go to zmyliło i musiałam użyć mocniejszych pomocy do wejścia w zakręt. Potem wjechaliśmy w szereg przy ścianie: stacjonata 80cm (z tzw. dziobkiem), okser 90cm. Poklepałam Caravela, weszliśmy w przekątną i na środku skoczyliśmy stacjonatę 80cm. Poklepałam go, zeszliśmy do kłusa, potem do stępa i w oczekiwaniu na ustawienie parkuru stępowaliśmy na długiej wodzy. Potem kłus i zagalopowanie. Jako przeszkoda nr 1 stała stacjonata 100cm. Zaravel pokonał ją czysto. Potem ostry zakręt w prawo i tuż przy 1 przeszkoda nr 2, koperta 110cm. Dałam Caravelowi aktywniejszą łydkę i po lekkim łuku skok przez 3, czyli okser 105cm. Zakręciliśmy w lewo i po dokładnie 8 foulee galopu nr 4, stacjonata 110cm. Poklepałam go i trochę skróciłam, przygotowując do szeregu. 5a - stacjonata 110cm, 5b - doublebarre 110cm i 5c - tripplebarre 100cm. Na tej ostatniej Caravel wydłużył wykrok i nie zmieściliśmy się w szeregu. Miałam nadzieję, że uda nam się pokonać przeszkodę bez zrzutki, ale myliłam się. Jak narazie jechaliśmy z 4 punktami karnymi. Zoztała nam przedostatnia przeszkoda - rów z wodą o szerokości 300cm. Pokonaliśmy go bez problemu, Caravel miał doświadczenie z tego typu przeszkodami. I ostatnia - 7, stacjonata 115cm. Dałam Caravelowi aktywniejszą łydkę, przyspieszyliśmy i hop. Ogier odważnie pokonał najwyższą przeszkodę na parkurze. Pochwaliłam go, poklepałam i zeszliśmy do stępa. Dla niego największą nagrodą był stęp na swobodnej wodzy, nie lubił poklepywania w czasie jazdy. Gdy już rozstępowałam ogierka, zsiadłam z niego, poluźniłam popręg i odprowadziłam do stajni, gdzie rozsiodłałam, rozkiełznałam i założyłam kantarek ozdobny, po czym wypuściłam do Baletki na pastwisko.
- plany na następny trening: dresaż kl. L
- doświadczenie: skoki 8%, dresaż 2%
iza90
PostWysłany: Pią 16:30, 22 Cze 2007    Temat postu:

* kl. Baletka, TRENING NR 2
- rodzaj: dresaż
- klasa: L
- miejsce: średni padok
- dodatkowo:
wykorzystany sprzęt: siodło dresażowe Prestige, czaprak klasyczny pełny, ogłowie klasyczne
- opis: Dzisiaj wzięłam Baletkę na trening dresażowy. Był to oczywiście trening podstawowej klasy, więc nie wymagałam od niej zbyt wiele. Po przygotowaniu klaczy do jazdy wzięłam ją na padok. Było względnie sucho. Przelonżowałam ją i poprowadziłam w stępie, po czym dosiadłam i zaczęłam stępować. Początkowo na długiej wodzy, ale na kontakcie, starałam się, aby jej głowa cały czas była delikatnie niżej, niż zwykle. Nagle kompletnie przestała się skupiać. Caravel zarżał do niej ze stajni. Jednak nie przejęła się tym zbytnio i po moim mocniejszym zaakcentowaniu łydki "powróciła do żywych". Co chwila przeżuwała wędzidło. Na dłuższym boku padoku zmieniłam kierunek. Po kilku kółkach w drugą stronę znów zmieniłam jej kierunek i zakłusowałyśmy. Kilka kółek, zmiana kierunku i znów kłus. Ten chód miała bardzo długi, ale również dość wybijający, ciężko go było przejechć wysiadując, więc wolałam anglezować. Po kolejnej zmianie kierunku rozpoczęłam galop. W tym chodzie klacz trochę rwała do przodu, ale starałam się jej pozwalać, żeby się wyszalała. W końcu to jeszcze 3-latka. Potem zmieniłyśmy przez środek kierunek. Po kilku kółkach Baletka się zmęczyła. Jeżeli chodzi o wytrzymałość, nie jest ona w świetnej kondycji. Nie będę się spieszyć z treningami ujeżdżeniowymi i następnym razem wezmę Baletkę w teren. Ale wróćmy do ujeżdżenia. Baletka zaczęła się trochę ociągać i schodzić do kłusa. Wiedziałam, że już jest zmęczona, ale poprosiłam ją o jeszcze jedno foulee. Udało się. Zeszliśmy do kłusa , po czym do stępa i rozpoczęliśmy pracę na krótkiej wodzy. Najpierw Baletka zareagowała skróceniem wykroku, ale po aktywnym działaniu łydki wydłużył wykrok. Próbowaliśmy różnych figur. Na początek ósemki, potem koła i serpentyny. Powtarzaliśmy ćwiczenia we wszystkich chodach. W kłusie czasami gubiła rytm, ale pracowaliśmy nad tym, w końcu to początek skali treningowej. Ciężko było nam utrzymać równe koło, klacz nie skupiała się nad tym elementem. Serpentyny również nie wychodziły idealnie. Po kilku próbach oba elementy wychodziły nam względnie dobrze. Klacz była rozluźniona. Czułam, że jest już zmęczona, więc zeszłam do stępa i stopniowo oddawałam mu wodze powodując, że obniżyła głowę i maksymalnie wydłużyła chód. Gdy klacz była rozstępowana, zsiadłam z niej, zaprowadziłam do stajni, rozsiodłałam, rozkiełznałam i wyprowadziłam na spacer w terenik wokół stajni, po czym puściłam na pastwisko, na którym był już Caravel. Napalony ogier dostał kopa w klatkę piersiową i po jakimś czasie oba konie zaczęły wspólnie spożywać podłoże.
- plany na następny trening: teren (rajdy)
iza90
PostWysłany: Wto 14:50, 12 Cze 2007    Temat postu:

* Niedawno kupiłam klacz SP, Baletkę i dzisiaj zabiorę się za pierwszy etap jej zajeżdżania.
* kl. Baletka, TRENING NR 1
- rodzaj: zajeżdżanie
- klasa: 1 / 10
- miejsce: średni padok
- dodatkowo: --
- opis: Dzisiaj wzięłam Baletkę na padok, żeby trochę z nią popracować. Ze sobą zabrałam długą lonżę i długi palcat (ujeżdżeniowy), który jednak pozostawiłam do lonżowania. Podpięłam klaczy lonżę i wprowadziłam na padok. Zaczęłam od prowadzenia w ręku i sprawdzenia posłuszeństwa przez zatrzymywanie i cofanie (stosując metodę gier PNH "jeż"). Na początku Baletka zatrzymywała się bardzo dobrze, ale cofała dość opornie. Po jakimś czasie było coraz lepiej. Po zrobieniu pół okrążenia padoku zobaczyłam, czy Baletka zachodzi zadem. Zwróciłam się w kierunku jej tyłu, ale nie ustąpiła. Zaczęłam "jeża". Po lekkim muśnięciu odstąpiła zadem. Pochwaliłam ją i przeszłam na drugą stronę - osiągnęłam ten sam efekt. Pochwaliłam ją i przeszłyśmy do lonżowania. Szła spokojnie, ale mocno ciągnęła lonżę w swoją stronę. Nie stawała. Zmiana kierunku poszła nam całkiem dobrze. Baletka nadal ciągnęła za lonżę. Zatrzymałam ją przyprowadzając do siebie i powtórzyłam ćwiczenia cofania i przychodzenia na długiej lince. Gdy wróciłyśmy do lonżowania, było już trochę lepiej. Do zmian kierunku używałam palcata, ale po jakimś czasie zrezygnowałam z niego. Dzisiaj nie próbowałam zmian tempa, bo nie chciałam jej mącić w głowie. Przyprowadziłam klacz do siebie, pochwaliłam i zaprowadziłam na pastwisko. Dopóki nie ma rui - chodzi razem z Caravelem, potem pomyślimy.
- plany na następny trening: zajeżdżenie 2 / 10 (ogłowie)
iza90
PostWysłany: Czw 13:27, 07 Cze 2007    Temat postu: GREEN HORSE

Newsy, treningi i wszystko, co dzieje się w SK "Green Horse".

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group